Relacja z Rejsu rodzinnego (Chorwacja - lipiec/sierpień 2008)

Rejs w Chorwacji dla wielu nie stanowi żadnego wielkiego wyzwania, ot "takie tam wakacyjne pływanie, dobrze jak choć przez jeden dzień uda się zrobić z żagli prawdziwy użytek“. Niemniej dla większości z nas było to wydarzenie na miarę przekroczenia Rubikonu - ok przyznaje przesadziłem, ale jeśli wezmę pod uwagę fakt ze pierwsze nieśmiałe propozycje takiego rejsiku składałem przed sześciu laty to moje porównanie wydaje się uzasadnione.

Oczywiście w żadnym wypadku przygotowania do tygodniowego urlopu w Chorwacji nie trwały sześc lat, ale namówienie trzech rodzin na ten sposób spędzenia części swego wakacyjnego urlopu za, dodajmy relatywnie niemałe pieniądze, wymaga wielu sprzyjających okoliczności. Do tego trzeba dodać ze dwie rodziny, po raz pierwszy w życiu miałyby żeglować, dlatego zdecydowaliśmy że 7 dni na morzu jest idealne na pierwszy raz.

W rzezywistości od podjęcia decyzji późną jesienią wszystko potoczyło się bardzo sprawnie i szybko. Terminy urlopów zostały ku mojemu zdumieniu szybko dograne (4 rodziny z dziećmi w wieku od 10-18 lat), i moglem pisać oficjalnego maila z prośba o charter dwóch jachtów: Elan 384 Impression i Sun Odyssey 37, wykorzystując wszelkie możliwe upusty (rezerwacja przed 31. Stycznia, stały klient, dwa jachty itd. itp.).

Co do wyboru firmy charterowej nie miałem żadnych wątpliwości, oczywiście wchodziła w grę tylko firma Charter.pl z Bielska Bialej, gdyż jeśli ktoś ze swojego hobby potrafi uczynić zawód, to lepszej rekomendacji nie potrzeba! Poza tym miałem okazje wziąć odział w kilku rejsach szkoleniowo-stażowych organizowanych i prowadzonych przez Petera i Kasie, wiec miałem idealna okazje na weryfikacje wyżej postawionej tezy.

Opracowanie trasy rejsu było prawdziwa "przyjemnością masochisty“.

Mając do dyspozycji tylko tydzień, chcąc korzystać z żeglugi, jak również z otaczających nas dóbr kultury i "pięknych okoliczności przyrody“ musieliśmy podjąć jakaś sensowna dla nas decyzje, wiec wybór padł na Kornaty. W konsekwencji portem wyjścia stal się Sukosan, a jachty zostały wyczarterowane w "Asta Yachting“

Komunikacyjnie Sukosan nie stanowiłby problemu gdyby nie wakacje i wzmożony ruch turystyczny szczególnie w weekend, wystarczy mała stłuczka na autostradzie i czas dojazdu staje się nieprzewidywalny. Niestety rozpoczęcie rejsu w sezonie skazane jest na sobotę. Jedynym wyjściem jest lot do Zadaru, wtedy na pewno ominiemy korki na autostradzie.

Nie spotkałem się z możliwością wzięcia jachtu w środku tygodnia, a byłoby to bardzo interesujące, również ze względu na możliwość rejsów 10-cio dniowych. Jest to bez wątpienia "Materiał do przemyślenia“ ale raczej dla Chorwatów.

Odbiór jachtów był czysta formalnością, aczkolwiek w naszym przypadku GPS okazał się zepsuty i musieliśmy czekać do niedzielnego południa, aż bezowocne próby naprawienia go zakończa się prowizorycznym przykręceniem innego, dość wysłużonego modelu do stołu nawigacyjnego, ze słowami “ty jesteś dobry skipper to masz mapy, a tu przykręcimy taka zabawkę dla dzieci" - nie powiem żeby mnie to w dumę wprawiło …, ale po raz kolejny okazało się że nie tylko w armii “sztuka jest sztuka".

Nareszcie padła komenda “oddaj cumy" i wyruszyliśmy w nasz REJS, druga cześć naszej ekipy na Sun Odysey czekając aż rozwiąże się kwestia GPS-a, już od dwóch godzin kręciła kółka i ćwiczyła manewry alarmowe w pobliżu wejścia do portu. Teraz mogliśmy do nich dołączyć, aby po obligatoryjnym “człowieku" obrać kurs na północ.

Trasa:

  • Dzień przyjazdu - sobota: przejecie jachtu, zamustrowanie i zakupy

  • Dzień 2 niedziela: Sukosan - Knezak (Kotwica) wachta kotwiczna i poranna kąpiel z jachtu

  • Dzień 3- poniedziałek: Knezak - Marina Piskera zwiedzanie wyspy połączone z walka o miejsce w knajpie portowej słynącej ze wspanialej ryby - rzeczywiście tak było, ale ryba przetrzebiła również nasze portfele (tak drogiej knajpy nawet w bardzo drogiej Norwegii nie spotkaliśmy)

  • Dzień 4 - wtorek : Marina Piskera - Zlarin po drodze kotwica w zatoczce wyspy Prvic i kąpiel

  • Dzień 5 środa: Zlarin - Marina Murter cały dzień pod żaglami jak zwykle, wiatr dopisywał cudownie, tak wiec i na kotwice z kąpielą był czas, marina Murter pomimo swej wielkości wywarła na nas bardzo pozytywne wrażenie

  • Dzień 6 czwartek: Marina Murter - wyspa Pasman zatoka Saline, swojsko brzmiąca nazwa zatoki (prawie jak Solina), postój na bojkach i cudowny wieczór w knajpce u rybaka z najświeższa ryba świata prosto z grilla i za cenę hamburgera z McDonalda, do tego spontaniczny wieczór shanties razem z austriacka załoga z jachtu obok

  • Dzień 7 piątek: Pasman - Sukosan po drodze jak zwykle już kotwica i kąpiel, niestety odebraliśmy również “Mayday relay" w związku z zaginięciem samolotu szkoleniowego w okolicach Dugiego Otoku, tankowanie (raptem 7 l diesla udało nam się wlać do baku i był pełny)

  • Dzień 8 - sobota: rano zdanie jachtu odbywa się bezproblemowo, kaucja w całości wraca na nasze konta ;-)

Reasumując:

Dzięki wspanialej pogodzie 3-4 °B mogliśmy w pełni korzystać z uroków żeglarstwa i tej jedynej w swoim rodzaju wolności jaka ono daje. Większość uczestników po raz pierwszy miała do czynienia z namiastka żeglarstwa morskiego, dzięki sprzyjającej aurze przesiadka z mazur nie tylko nie stanowiła problemu, ale wręcz spowodowała aktywne działanie w celu organizacji w sezonie 2009 urlopu na żaglach na wodach greckich po morzu Jońskim!

Armator: Asta Yachting https://www.charter.pl/index.php?str=26&fselarmator=1&fselmarina=1&fselkraje=1&cennik=1

Tupti

czym skorupka za mlodu...  foto: Tupti jacht  foto: Tupti jachty nocą  foto: Tupti niebieskie  foto: Tupti no to płyniemy  foto: Tupti poranna wachta kotwiczna  foto: Tupti rodzinnie  foto: Tupti to my  foto: Tupti wall  foto: Tupti