Czerwcowy Bałtyk (Cieśniny Duńskie - czerwiec 2011)

Tegoroczne urlopy postanowiliśmy spędzić na jednym z ciekawszych akwenów – Bałtyku. Tym razem padło na rejon cieśnin duńskich i niemieckiego armatora Mola, który dysponuje kilkoma bazami od Świnoujścia przez Rugię po Flensburg tuż pod granicą duńską. W zasadzie po przejechaniu granicy naszego kraju, do każdej z marin w Niemczech jedzie się bardzo przyjemnie, dlatego prot macierzysty został wytypowany przypadkowo, na zasadzie tam gdzie łódź preferowana przez nas, w wytypowanym terminie, tam i my. Padło na Flensburg około 1000 km od centrum Polski – czyli jak nie spojrzeć jedna droga Adriatyk czy też Bałtyk, a ceny zbliżone do naszych.

Załatwianie wszelkich formalności było czystą przyjemnością dzięki załodze firmy charter.pl i tym samym nam pozostało tylko zapłacić i korzystać :)

I tak na dwa tygodnie naszym domem stała się Bavaria 50 Cruiser z 2008 roku.

Przedstawiciele armatora poszli nam na rękę i już po godzinie 12 mogliśmy przejąć jacht.

WAŻNE: Niemcy wymagają, aby kapitan posiadał patent minimum sternika jachtowego jak również dokument poświadczający uprawnienia na radio, warto mieć również ze sobą kopię umowy ponieważ komunikacja pomiędzy głównym biurem Moli a jego przedstawicielami jakby szwankuje i tym samym o dziwo, porządni Niemcy chcieli z nas skasować pełną kaucję pomimo wyboru innej opcji. Warto upierać się przy opcji ubezpieczenia kaucji chociażby z tego powodu iż jachty chociaż młode jak na nasze krajowe standardy, to obfitują w drobne wady i inne ślady zużycia, które po dociekliwym przeglądzie łodzi są oczywiście do wykrycia.

Nasz jachcik okazał się dość ubogi w instrumenty nowoczesnej nawigacji (przy stoliku nawigacyjnym znajdowały się tylko radio i papierowe mapy, GPS natomiast znajdował się przy kolumnie sterowej w miejscu możliwie niewygodnym – 20 centymetrów od pokładu). Jacht miał jeszcze kilka innych drobnych wad, które po zgłoszeniu zostały usunięte albo prawie usunięte :) lub cudem naprawiły się same – niedziałający wiatromierz. Armator pomimo obietnic nie posiadał map podejściowych do Oslo, dlatego też trasa naszego rejsu uległa gwałtownej zmianie.

Jako iż ten rejon Bałtyku obfituje w wiele marin wraz z ogromem atrakcji do zwiedzania, zdaliśmy się na wiatr i nam powiało tam się udaliśmy. Dzięki temu zaliczyliśmy dziewięć portów i przepłynęliśmy 772 Mm. Z powodu korzystnego rzeczonego wiatru jak i świetnych osiągnięć naszej „małej” łódki w zasadzie lecieliśmy od portu do portu. Pogoda jak na czerwiec na Bałtyku okazała się dla nas wielce życzliwa, choć raz byliśmy zmuszeni do ucieczki przed sztormem do przypadkowej mariny, ale za to z wypasioną sauną, która to skompensowała dosyć wysoką cenę za postój jak na okoliczne standardy. Większość przez nas zaliczonych marin w swojej ofercie miała pełen socjal na przyjemnym poziomie w cenie około 200 zł za dobę dla łodzi powyżej 49 stóp.

Zarówno duńskie jak i szwedzkie miasteczka posiadają swoisty urok, wart zobaczenia pieszo bądź rowerem, który można w zasadzie wszędzie wypożyczyć. Noce w czerwcu na Bałtyku warte są przeżycia :) a dodatkowym bonusem są morświny przemykające w okolicach cieśnin.

 

Odwiedzone przez nas porty: Grenaa, Skagen, Smogen, Goteborg, Helsingor, Skanor, Gedser, Bagenkop, Sonderbrog.

Adam

Płyniemy  foto: Adam Latarnia morska w Skagen  foto: Adam Bunkry w Skagen  foto: Adam Zasypany koścół św. Laurentego  foto: Adam Polowanie na krewetki  foto: Adam Kąpiel w Morzu Północnym  foto: Adam Monika karmi szkiery  foto: Adam Troszke wieje  foto: Adam Nie przestaje wiać  foto: Adam Weseli szwedzi  foto: Adam 03:00 w nocy  foto: Adam Helsingor  foto: Adam Większa część załogi  foto: Adam Falsterbro  foto: Adam No dawaj  foto: Adam Walka  foto: Adam Bo zupa była za słona....  foto: Adam Bo byłem niegrzeczny ...  foto: Adam Czy się siedzi czy się stoi 7kn się wydoli  foto: Adam Zmiana wachty  foto: Adam Motyl  foto: Adam Wally  foto: Adam I po rejsie :(   foto: Adam