Rodzinny dwutygodniowy rejsik po Morzu Jońskim (Grecja - lipiec 2011)

Właśnie zakończyliśmy rodzinny dwutygodniowy rejsik po Morzu Jońskim na trasie: Lefkas-Vathi (Meganissi)-Kastos-Nikion-Phiskardo-Argostoli-Zakynthos-Killini-Poros-Kioni-Atherinos (Meganissi)-Kalamos-Lefkas


Poniżej kilka słów o zebranych po drodze doświadczeniach, może okażą się dla kogoś przydatne… .
Jachty braliśmy od Kiriacoulis’a z Lefkas poprzez firmę www.charter.pl , cena za 14 dni po wszystkich możliwych zniżkach z tytułu: stałego klienta, rezerwacja w grudniu 2010, dwa jachty itd.itp. za Bavarię 40 Cruiser rocznik 2008 wraz z pontonem i silnikiem do pontonu wyniosła tyle, że grzechem by było nie wziąć tych jachtów, tutaj WIELKIE DZIĘKI dla Agnieszki, która negocjowała ceny z greckim armatorem. O ile przekazanie jachtów i ich odbiór odbył się bezproblemowo (wybraliśmy formę ubezpieczenia kaucji), o tyle ich wyposażenie i jakość osprzętu pozostawiała trochę do życzenia, że nie wspomnę o czystości jachtów i kambuza. Dla porównania jacht (Bavaria 38 Cruiser rocznik 2007) który brałem w ubiegłym roku z Olympic-Yachting (wówczas 3200 EUR za one-way) w każdym calu przewyższał jakością te dwa jachty od Kiriacoulis’a.

Problemy techniczne które wystąpiły po drodze:
Winda kotwiczna w jednym z jachtów nie działała od początku prawidłowo, przy oddaniu jachtu usiłowano ją naprawić, co częściowo się udało (zaczęła działać w jednym kierunku – dla obsługi wystarczający sukces “bo przecież można stawiać kotwicę ręcznie, a silnikiem wybierać”), dopiero interwencja ze strony firmy charter.pl, spowodowała, że we wtorek po rozpoczęciu rejsu sprowadzono z Aten nową automatykę do sterowania windą kotwiczną, ten fakt wpłynął jednak na trasę rejsu. Drugim faktorem rewidującym nasze plany rejsowe okazał się przewoźnik Air Berlin, ktory zagubił bagaż jednej z uczestniczek rejsu i potrzebował równy tydzień na jego dostarczenie do Prevezy. W drugim z jachtów niemożliwym było użycie rolfoka przy wiatrach powyżej 2°B, co równało sie z faktem, że za każdym razem należało udać się na dziob do obsługi Genui. Tą usterkę potraktowaliśmy jakby jej nie było, nie mieliśmy bowiem ochoty na kolejną wizytę w Lefkas lub okolicy. Wygląda jednak na to, że nawet stosunkowo młode jachty mogą być już mocno wyeksploatowane.

Region i odwiedzone porty:
Po raz drugi miałem okazję pływać w tym regionie, aczkolwiek tym razem dużo bardziej intensywnie w środkowej części wysp Jońskich. Ogólnie akwen polecany dla rodzin z dziećmi, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę czas wakacji. Rzeczywiście, wiatr tylko z rzadka przekraczał wartość 20 węzłów, do tego mieliśmy dużo szczęścia bo był obecny przez czas trwania rejsu niemalże non-stop. Między wyspami fala nie tworzy się prawie w ogóle, a jeśli, to nie jest jeszcze przyczyną choroby morskiej. Inaczej jeśli postanowimy obejść któraś z wysp stroną zewnętrzną, miałem tego przykład jak poszedłem z Phiskardo do Argostoli otwartą stroną morza i nasi przyjaciele, którzy pierwszy raz mieli okazję brać udział w rejsie po morzu, oddawali nieustanne pokłony Neptunowi.
Niezaprzeczalną wadą, z mojego punktu widzenia, jest obecność tzw. Flotylli w sezonie wakacyjnym, gdyż stwarza to nie lada problem z miejscem w portach. Dla przykładu, opisywany tu port Phiskardo na Kefalonii jest niemożliwy do osiągnięcia, jeśli przybędziemy później niż w południe (sic!). My dotarliśmy do Phiskardo już o 13.30 i musieliśmy podjąć decyzję o dalszym płynięciu, gdyż nie tylko w porcie, ale i na kotwicowisku nie było miejsca (dzień tygodnia – środa). Jakże inne wrażenie można odnieść w tym samym miejscu, będąc w innym czasie – dla porównania opisy mini locji na forum żeglarskim (http://www.zegluj.net/forum_zeglarskie/viewtopic.php?f=28&t=6887)


Port Vathy na Meganissi – staliśmy przy Kościele, więc bez prądu i wody (UWAGA na kamienie przy kei, najlepiej stańcie metr dalej od kei i postawcie od rufy ponton jako mostek do komunikacji z lądem inaczej przy fali można płetwą sterową postukać w dno!), koszt 33,30 EUR w tym możliwość korzystania z pryszniców i WiFi, tudzież zatankowania wody następnego dnia, gdy zwolni się miejsce w drugiej części portu-mariny. Nasi przyjaciele na drugim jachcie nocowali w zatoce i następnego dnia przypłynęli tylko po wodę, za co musieli zapłacić 15 EUR.
Port Kastos na wyspie Kastos – kotwiczyliśmy w porcie i wydaliśmy długą cumę na ląd (około 50 m), mało miejsca, ale warty odwiedzenia inne uwagi pod tym linkiem http://www.zegluj.net/for...php?f=28&t=8877

Port Nikion na wyspie Lafkas – weszliśmy tam ze względu na naprawę windy kotwicznej, sam porcik uległ częściowemu zniszczeniu w wyniku trzęsienia ziemi w 2004 roku, ze względu na swe położenie (tuż przy Lefkas) nie stanowi celu zbyt wielu jednostek. W porcie znajdziemy więc “Wagabundow” i jachty armatorskie. Kilka miejsc ma mooring, na tych bliżej główek należy stawać z kotwicą. Prądu nie ma, ale jest woda w studzienkach na kei. We wsi całkiem dobrze zaopatrzone sklepy, a w porcie kilka tawern z WiFi.

Port Phiskardo na wyspie Kaffalonia - nie udało nam się tam znaleźć miejsca, w sezonie zrobił na mnie bardzo „jarmarczno-komercyjne“ wrażenie, więc też nie żałowałem decyzji o pójściu dalej

Port Assos na wyspie Kefallonia – nie wchodziliśmy tam jachtami, bo według opisów u Heikel’a przy wiatrach NW może tam być niebezpiecznie, ale odwiedziliśmy ten porcik zwiedzając Kefalonię, dlatego parę spostrzeżeń: Molo które narysowane jest w opisie u Heikel’a jest w rzeczywistości całkowicie bezużyteczne jako keja, ponieważ obłożone jest głazami z każdej strony, że nie sposób do niego podejść nawet pontonem. Sama zatoczka wyglądała na wystarczająco głęboką, ale poza kilkoma małymi motorowkami nie zaplątał się tam żaden jacht żaglowy, nie mam pojęcia czy dno nadaje się do kotwiczenia. Samo Assos warte jest zobaczenia, szczególnie polecam restauracje North, położoną trochę pod górkę, ale do dzisiaj wspominamy obiad tam zjedzony.

Port Argostoli na wyspie Kefallonia – został tu na forum już dobrze opisany, ze swej strony dodam, że wchodząc w nocy nie działało światło na wejściu do zatoki Argostoli na wyspie Vardianoi (Fl,WR.7,5s6/4M). W samym porcie dużo miejsca i nawet śladu po flotyllach. W porcie króluje Leonardo z pobliskiej kawiarni portowej „To Kafeneion“, który bardzo angażuje się w pomoc załogom jachtów tam stojących. U niego można skorzystać z prysznica za 2,50 EUR, z toalety za darmo, wypić kawę i inne napoje w bardzo przyzwoitych cenach, a nawet jak to było w naszym przypadku zorganizować całodniowe zwiedzanie wyspy minibusem (byliśmy w 14 osób). Busik został podstawiony pod keję o 0900 i obwożąc nas po całej Kefalonii odstawił nas do jachtów o 1800, całość wyniosła nas 350 EUR. Przy kei nie ma prądu, jest woda, można zatankować ropę, ale w tym celu trzeba przepłynąć do pirsu portu pasażerskiego, wcześniej zamawiając cysternę – zgadnijcie u kogo? Oczywiście u Leonardo! Opłaty portowe w kapitanacie portu wyniosły nas 3,72 EUR/jacht za dwa dni, niestety należy na to przeznaczyć minimum 30 minut ponieważ wszelkie dokumenty jachtu są kserowane – wiadomo już dlaczego biurokracja kosztuje. Panowie z Coast Guard przynajmniej raz dziennie przechodzą wzdłuż kei miejskiej i spisują numery jachtów tam stojących zapraszając do biura w celu uregulowania rachunku.

Port Zakynthos na wyspie Zakynthos – zostaliśmy wcześniej ostrzeżeni przez spotkanych żeglarzy, że nie warto wchodzić bo brudno i śmierdzi, ale zamierzona trasa nie pozwoliła nam go ominąć. Niestety wszystkie te informacje okazały się prawdziwe, do tego był to nasz najdroższy port, bo za postój musieliśmy zapłacić 40 EUR (w tym był prąd, woda, i korzystanie z sanitariatów których stan nas skutecznie odwiódł od tego zamiaru) jest możliwość tankowania - płaciliśmy 1,55 EUR/litr diesla. Staje się metodą tradycyjną, czyli kotwica i cumy rufowe, postój bywa dodatkowo uciążliwy przez statki dyskoteki stojące przy tym samym pirsie, jedynym pocieszeniem jest fakt że od 2300 muszą ich głośniki zamilknąć.

Port Killini na Peloponezie – nie planowany, ale ze względu na korektę trasy odwiedzony przez nas.
Staje się w osobnym basenie, dla małych jednostek, gdyż jest to port promowy. Miejsca było dość, staje się tradycyjnie z kotwica, prąd i woda na pirsie, ponieważ jest to port wejścia wykazaliśmy sie gorliwością i udaliśmy się do kapitanatu w celu uregulowania rachunku… no cóż nadgorliwość bywa gorsza od dywersji, kosztowało nas to co prawda tylko 11 EUR za jacht, ale straciliśmy dobrą godzinę, bo komendant Coast Guardu potraktował sprawę poważnie i sprawdzał każdy dokument z teczki jachtu podwójnie, a kopii wykonał z zapasem na następne lata. Samo miasteczko w stylu „strzeż się tych miejsc“, to znaczy brud, chaos, a zaopatrzenie sklepów jako żywo przypominające czasy PRL-u.
Jednym słowem, jeśli nie musicie to darujcie sobie ten porcik.


Port Poros na wyspie Kefallonia – opis dokonany przez „Greka Zorbę“ na wspominanym już forum żeglarskim (http://www.zegluj.net/forum_zeglarskie/viewtopic.php?f=28&t=6887) był dla nas wielką pomocą, szczególnie informacja o miejscach postoju promów, gdyż informacja u Roda Heikel’a już jest nie aktualna! Miejsce urocze, a w sezonie dodatkowo przyjazne żeglarzom, woda przy prawie każdej latarni na kei, dzięki czemu nie było potrzeby wyciągać własnego węża, prądu nie ma, w sklepiku portowym przemiła obsługa starająca się w każdym języku opanować przynajmniej podstawowe zwroty, do tego do porannych zakupów dołączana jest świeżo wydrukowana prognoza pogody. Knajpki w okolicach portu zachęcające, ale tym razem nie sprawdziliśmy ich repertuaru, kawa poranna była natomiast znakomita. Była to idealna przeciwwaga do Killini.

Port Kioni na wyspie Ithaka – opis pozostaje nadal aktualny http://www.zegluj.net/forum_zeglarskie/viewtopic.php?f=28&t=9136

Jak zwykle nie było miejsca, tym razem stanęliśmy po lewej stronie porciku, do tego bardzo glęboko w porcie, nie mieliśmy tam żadnych problemów z kotwicą, a głębokości pozwalają na bliskie podejście rufą do brzegu i wydanie cum z rufy, komunikacja pontonem. Woda przy kei 3 EUR/100 lirow (mniej więcej, bo liczenie odbywa się na zasadzie “pi razy drzwi”)

Zatoka Atherinos na wyspie Meganissi – istnieje możliwość podejścia rufą do betonowego nabrzeża, Heikel o betonowym nabrzeżu pisze ze głębokości wynoszą miedzy 2 a 4 metry, ostrzega przed głębokościami przed pomostem przy tawernie "Niagas". Także przed południowym końcem zatoki gdzie staja lodzie rybackie głębokości mogą wynosić nawet poniżej metra. My staliśmy na kotwicy z cumami na brzeg (ok. 15m) po przeciwnej stronie do "Niagas". Sklep z podstawowymi artykułami, pieczywo dostępne tylko rano, bo “kto rano wstaje temu Pan Bog daje”;-)

Kalamos na wyspie Kalamos – port ulubiony przez flotylle, ale dzielnie tam panujący George z tawerny o tym samym imieniu, dba o porządek w porcie i byliśmy szczerze zdumieni ile jachtów był w stanie wprowadzić bezpiecznie do portu już po naszym wejściu. O ile z pakowaniem jachtów George radzi sobie doskonale, o tyle jego Tawerna może nie przypaść do gustu, wypada wypić piwo lub wino w ramach podziękowania ale Kalamary jadałem już lepsze. Woda dostępna przy pirsie na przeciwko sklepu, jednakże leje się słabym “ciurkiem” więc potrzeba duuużo czasu nim zbiorniki wypełnią się po brzegi.
Podsumowując, w ciągu dwoch tygodni pływając rodzinnie zrobiliśmy bezwysiłkowo 308 nm, mieliśmy bardzo sprzyjające wiatry i pogodę, apropo’s - prognoza pogody na SMS-a zawsze się różniła o 2°B, co pozwalało mi uspokoić co bardziej wrażliwych i dzięki temu nawet nikt nie protestował gdy zamiast zapowiadanych 3-4°B robiło się 5-7°B ;-). Odwiedziliśmy w moim mniemaniu całkiem sporą ilość ciekawych miejsc, a przede wszystkim każdy z uczestników wrócił zadowolony do domu z zamiarem powrócenia na morze.

Muszę się jeszcze pokusić jeszcze o mały aneksik do relacji z rejsu, mianowicie opisałem nasze problemy techniczne z jachtami które wzięliśmy, jednakże każdy z tych problemów które się pojawiły został przez Armatora rozwiązany, czasem wymagało to małej perswazji w postaci telefonu od charter.pl ,ale zawsze była obecna tzw. "dobra wola". A koszty za drobne rzeczy które musieliśmy zakupić podczas trwania rejsu (butla gazowa okazała się być pusta, żarówka od lampy sektorowej uległa przepaleniu) zostały nam po powrocie w całości i bez szemrania zwrócone!

Autor tekstu i zdjęć: Tupti

Preveza - zaczynamy naszą przygodę  foto: Tupti Na szlaku  foto: Tupti  Lefkas  foto: Tupti  Między Lefkas a Meganissi  foto: Tupti  Kastos  foto: Tupti  Kastos na ląd  foto: Tupti Kastos do knajpy  foto: Tupti Nikoni naprawa kotwicy  foto: Tupti Agrostolion po nocce  foto: Tupti Rybki sprzedaję  foto: Tupti Amator porannej ryby  foto: Tupti Kefalonia stalaktyty i stalagmity  foto: Tupti Sieci  foto: Tupti Zdjęcie z wycieczki  foto: Tupti Busikiem po Kefalonii  foto: Tupti Nicolas Cage i Penelope Cruise tu byli  foto: Tupti Fiskardo zdobyte lądem  foto: Tupti Błękitne groty Zakynthos   foto: Tupti  Zakynthos o poranku  foto: Tupti Killini  foto: Tupti Promenada w Poros  foto: Tupti Wschód w Poros  foto: Tupti Deszcz w Poros  foto: Tupti Cumujemy w knajpie w Kioni  foto: Tupti Inni nie mogli cumować w knajpie  foto: Tupti Oliwki  foto: Tupti Trzy wiatraki na podejsciu do Kioni  foto: Tupti O poranku  foto: Tupti Tańczący z bomami  foto: Tupti Stolik zarezerwowany  foto: Tupti Betonowa keja w zatoce Atherinos  foto: Tupti Meganissi przystanek na poplywanie  foto: Tupti Kalamos  foto: Tupti Ostatnia prosta  foto: Tupti ostatnia prosta nie tylko dla nas  foto: Tupti Zegnaj lato na rok   foto: Tupti Bye Preveza  foto: Tupti